niedziela, 22 sierpnia 2010

Wyjść z domu!

     "Każda podróż ma swój początek" - często takie słowa słyszymy z ust podróżników - tych, którzy w swoim paszporcie mają kłopot ze znalezieniem miejsca na nowe perełki stemplarstwa, jak i tych podróżujących palcem (kursorem) po mapie. I ta podróż początek swój zawsze ma w głowie tego, który z czasem dotyka swoją stopą ziemi dalej, niż za zakrętem rodzinnego domu.
Moim pierwszym celem podróży był piasek świnoujskiej plaży nad Morzem Bałtyckim, jednak los przewrotny jest nawet dla Romana. Szybko okazało się, że morze przepełnione jodem i smrodem nadmorskich smażalni wietnamskiej pangi zamienię na pachnące kosodrzewiną, obrośnięte borówką i jagodami zbocza Babiej Góry - królowej polskich Beskidów, obejmującej swoim majestatycznym spojrzeniem Karpaty.


     
     Sobotni trekking rozpocząłem od Przełęczy Krowiarki (1010 m n.p.m.), od której maszerowałem habsburskim Górnym Płajem - znakowanym szlakiem niebieskim w stronę Markowych Szczawin; miałem w końcu okazję podziwiać uroczy Mokry Stawek, o którym wcześniej tylko czytałem (a nigdy od nikogo nie słyszałem). Po ponad godzinnym spacerze skręciłem w jedyną w Beskidach Perć - Akademików - znakowaną żółtym szlakiem.




Perć Akademików nie należy do odcinków skomplikowanych, który wymaga od pokonujących trasę specjalnych umiejętności. Najważniejsza jest rozwaga i odrobina kondycji. Podjęcie się stromego podejścia na szczyt Diablaka wynagradza wspaniała ekspozycja krajobrazu Zawoi i Beskidu Żywieckiego.




     Po półtoragodzinnej wspinaczce dotarłem na szczyt Babiej i ku mojemu zaskoczeniu trafiłem na mszę świętą odprawianą dla ponad stu ludzi przez słowackiego biskupa Stefana Secki, z diecezji spiskiej. Wspaniała tego dnia pogoda pozwoliła na godzinę relaksu na szczycie, zaparzenie świeżej kawy i zasłużone śniadanie.



O 14. ruszyłem czerwonym szlakiem przez szczyty Gówniaka, Kępy i Sokolicy, i  przyszedł czas na zasłużony powrót do domu :)

     
     Kolejna wycieczka już wkrótce; z nadzieją na nowe relacje pozdrawiam wszystkich czytelników. Serdecznie pozdrawiam ekipę rudych Ślązaków, z którymi miałem przyjemność spędzić ten słoneczny dzień na szlaku!
Roman